Zgadza się! Psychodelia, że ho ho! Może nawet za dużo tego "ho". 10-15 minut wygenerowanych komputerowo cudacznych snów i halucynacji głównego bohatera, to trochę za dużo, ale poza tym film pierwsza klasa. Dobry, dobry western z jedną niepotrzebną sekwencją naćpanego "Blueberrey'go". Widać spece od efektów musieli się popisać i z robili takie cuś, co bardziej pasuje do teledysku Bjork niż do Dzikiego Zachodu...